
bsh

bsh

bsh

bsh

bsh

bsh

bsh

bsh

bsh

bsh

bsh
W miejsca niedostępne dla pieszych ruchu, miejsca rzadko odwiedzane, miejsca uroczyste i miejsca jakoś zarażone. Z reguły wieczorowa porą. W nieustającym jazgocie gniewu, niezgody, nerwacji, świata odnowienia. Z gniewnym tekturowym wezwaniem do czynu. Bębnią, skandują, krzyczą i idą, idą, idą… pozostawiają ślady obecności, odciski aktywności, znaki nadziei, odbicia marzeń. Nasze sąsiadki, znajome, koleżanki, przyjaciółki – z nimi narzeczeni, mężowie, ojce i bracia. Ja też.
Bogdan Spacerowicz Żyłkowski